29 września 2017

2f. Kamil Stoch

Tym razem będzie krótko i na temat, bez zbędnego rozpisywania się: w Wiśle w mojej kolekcji wylądował dziewiąty autograf Kamila Stocha. Trochę mało widoczny, niemniej jednak zdjęcie z dwoma medalami Igrzysk Olimpijskich rekompensuje wszystko.

 
LICZNIK AUTOGRAFÓW ZDOBYTYCH W WIŚLE: 5/21

Poprzednie autografy Kamila Stocha: pierwsze dwa, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy i ósmy.

25 września 2017

Z4. D. Kubacki, P. Żyła, K. Stoch, M. Kot

Po raz czwarty publikuję zbiorową kartkę (w tym wypadku - zdjęcie), na której podpisała się więcej niż jedna osoba - w tym wypadku widnieją na niej podpisy Dawida Kubackiego, Piotra Żyły, Kamila Stocha oraz Macieja Kota.

Myślę, że nie ma konieczności zamieszczania informacji, kim są ci panowie. Tym razem, zamiast koncentrować się na życiorysach, wypisywać wszystkie sukcesy każdego z nich (a byłoby tego co niemiara), opiszę krótką historię związaną ze zdobyciem tej unikalnej pamiątki. Zdobytą oczywiście w Wiśle, przed zawodami indywidualnymi w ramach Letniego Grand Prix 2017.

Całe sobotnie przedpołudnie spędzone w Hotelu Gołębiewskim zaowocowało łącznie 21 podpisanymi zdjęciami, a także licznymi autografami w zeszycie. Jeszcze przed zawodami zaplanowałem sobie zdobycie takiej pamiątki. Nie było łatwo wcielić w życie ten plan - wymagało to spotkania całej czwórki w dzień zawodów przed hotelem. Najpierw spotkałem Piotrka - szybko został otoczony przez wianuszek fanów (a raczej fanek), którzy bardzo chcieli mieć zdjęcie lub autograf (a w zasadzie i jedno, i drugie). W każdym razie, Piotrek podpisał to zdjęcie oraz inne, z dekoracji MŚ. Potem pojawili się Dawid i Kamil - Dawid podpisał przy windach, Kamil w holu. 75% misji było już wykonane, do pełni szczęścia brakowało podpisu Maćka, który jak na złość się nie pojawiał. Po upływie ponad godziny (w tym czasie również polowałem na podpis Simona Ammanna), udałem się na piętro, gdzie skoczkowie jedli obiad. Po skończonym posiłku udało mi się natknąć na obu tych dżentelmenów, którzy podpisali przygotowane przeze mnie zdjęcia. A ponieważ czas już naglił, praktycznie od razu z hotelu udałem się na skocznię imienia Adama Małysza.

Zdjęcie co prawda nie jest z konkursu drużynowego z Mistrzostw Świata, tylko zostało zrobione po zawodach drużynowych w Klingenthal na początku sezonu 2016/2017, jednak to jest mało istotne - najważniejsze, że cel został zrealizowany!

 
LICZNIK AUTOGRAFÓW ZDOBYTYCH W WIŚLE: 4/21

21 września 2017

Adam Małysz - skok do historii (recenzja)

Na swoim blogu staram się publikować różne treści, co by nudno nie było. Autografów już sporo się przewinęło, także artykuły poświęcone tematyce autografowej nieuczciwości miały miejsce. Były relacje ze skoków, a nawet z siatkówki (czego w życiu bym się nie spodziewał) - i to wszystko tylko w tym roku. Ponieważ autografy jak na złość nie przychodzą, postanowiłem znaleźć mały temat zastępczy - tym razem przedstawiam recenzję filmu "Adam Małysz. Skok do historii".
Film ten otrzymałem może w sierpniu 2013 roku - wystarczyło tylko napisać odpowiednio szybko wiadomość prywatną z adresem na fanpage TVP1 i... gotowe. Ach, gdyby każdy konkurs był taki łatwy do wygrania ;) Przeglądając internet w poszukiwaniu informacji na temat tego filmu nie znalazłem praktycznie nic. Żadnej recenzji, informacji o emisji w telewizji, możliwości kupna pudełkowej wersji... Czyżby to był aż taki biały kruk? Możliwe. Informacji o nakładzie oczywiście brak. Wiem o nim tylko tyle, że powstał on na benefis Adama Małysza, który się odbył 26 marca 2011 (i taka data widnieje też na okładce) w Zakopanem. Tego dnia został on wręczony Orłowi z Wisły jako prezent od telewizji publicznej, na zakończenie jego przebogatej kariery. Myślałem, że powstało bardzo niewiele kopii tego filmu, jednak 2 lata później odbył się wspomniany wcześniej konkurs.

Tyle informacji o produkcji, ale o czym ona tak naprawdę jest? To nic innego jak najważniejsze momenty i największe triumfy naszego Mistrza, pokazane w ciągu 77 minut. Całość akcji zaczyna się w latach 90. ubiegłego wieku, kiedy to Adam Małysz rozpoczął karierę seniorską, a także odnosił pierwsze sukcesy. Tej części nie poświęcono zbyt wiele uwagi - film koncentruje się na okresie "Małyszomanii", która miała miejsce na przełomie stuleci. W nim możemy obejrzeć najważniejsze skoki w karierze naszego Mistrza, m. in. z Mistrzostw Świata 2001 i 2003, Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2002, a także z wybranych konkursów Pucharu Świata:  z 49. Turnieju Czterech Skoczni, Harrachova 2001, Willingen 2001, Planicy 2001, Zakopanego 2002, Planicy 2002 i innych. Wszystko to okraszone komentarzem Krzysztofa Miklasa , Włodzimierza Szaranowicza i Stanisława Snopka, a także wywiadami bezpośrednio po zakończeniu zawodów.
Jak pamiętamy, kariera Adama Małysza po sezonie 2002/2003 nieco zwolniła. Z tego okresu pokazano m. in. upadek w Salt Lake City z 2004 roku, a także dwa zwycięstwa  odniesione na Wielkiej Krokwi w 2005 roku. Zdecydowanie więcej ujęć pokazano z sezonu 2006/2007 - między innymi Mistrzostwa Świata w Sapporo oraz finał sezonu w Planicy - przypomnę, że nasz Mistrz wygrał wtedy 3 konkursy indywidualne z rzędu. Potem następuje kolejny duży przeskok do sezonu 2009/2010 i Igrzysk Olimpijskich w Vancouver. To była wspaniała rywalizacja, piękny bój o najcenniejsze trofeum stoczony z Simonem Ammannem, w którym to Szwajcar dwa razy okazał się najlepszy.
Ostatnim akcentem filmu jest sezon 2010/2011 - trzy indywidualne konkursy w Zakopanem oraz pożegnalne loty w Planicy. Zakopane chyba najdoskonalej oddało zmianę pokoleniową, jaka się dokonała wtedy w polskich skokach - pierwszy konkurs wygrał Adam Małysz (po prawie czteroletniej przerwie), trzeci - Kamil Stoch, pierwszy raz w swojej karierze. Co do lotów w Planicy - w ostatnim konkursie sezonu (a także w karierze Adama Małysza), ograniczonym do jednej serii ponownie triumfował Stoch, natomiast Małysz zajął trzecie miejsce. Film wieńczy komentarz Włodzimierza Szaranowicza, który z wyraźnym przejęciem (i prawdopodobnie łzami w oczach) stara się podsumować karierę głównego bohatera filmu.

W kwestii mojej opinii - jest ona jak najbardziej pozytywna. Co prawda, film w zdecydowanej większości pokazuje tylko momenty chwały i triumfu Adama Małysza (wątek upadku z 2004 roku trwa minutę, góra dwie), niektóre sezony zostały albo pokazane po łebkach (2003/2004, 2004/2005), albo całkowicie pominięte (2005/2006, 2008/2009) - jednak dobór scen, imprez z jakich pokazano skoki jest nadzwyczaj trafny, a całość przedstawia nie tylko sukcesy sportowe Małysza, lecz także jego cechy charakteru, pokazując go trochę z prywatnej strony. W wywiadach zawsze skromny, nieszukający rozgłosu, z początku nieco wystraszony, potem nieco oswojony z obecnością kamer i mikrofonów. Nie będę wystawiać konkretnej oceny liczbowej - ograniczę się do stwierdzenia , że film jest bardzo dobry oraz że polecam go każdemu, który skokami interesuje się choć trochę. Nieco starsi przypomną sobie wszystkie wiekopomne sukcesy Adama Małysza, nieco młodsi - obejrzą je być może po raz pierwszy. Przyznam się szczerze, że gdy po raz pierwszy go obejrzałem, to sam się trochę wzruszyłem jak Szaran...




15 września 2017

250. Kenneth Gangnes

I oto mamy autograf od dwieście pięćdziesiątej osoby na blogu - wynik nie w kij dmuchał, prawda? Ponieważ na blogu mamy mały jubileusz, stąd też autograf będzie od znanego i lubianego skoczka z Norwegii - Kennetha Gangnesa. Swój pucharowy debiut zaliczył w marcu 2008 roku. Do sezonu 2010/2011 szło mu słabo, zdobywał tylko pojedyncze punkty. Lepiej mu szło w sezonie 2011/2012, kiedy to zdobył 68 punktów. Przez dwa kolejne sezony nie startował, powrócił do rywalizacji na najwyższym szczeblu w sezonie 2014/2015 - zdobył 113 punktów. Prawdziwa eksplozja formy miała miejsce w lecie 2015 roku - w Letnim Grand Prix wywalczył drugie miejsce. Potem nie zwalniał tempa - zimą w sezonie 2015/2016 9 razy stał na podium zawodów PŚ - raz wygrał, 5 razy był drugi i 3 razy trzeci. Na MŚ w Lotach indywidualnie zajął 2. miejsce, w konkursie drużynowym razem z kolegami wywalczył złoto. Cały sezon zakończył na 3. miejscu. Niestety, w czerwcu 2016 roku doznał poważnej kontuzji kolana, która go wykluczyła w rywalizacji w Letnim Grand Prix 2016 oraz całym sezonie 2016/2017. Powrócił latem tego roku - w Wiśle zajął 8. miejsce. Obecnie zajmuje 4. miejsce w klasyfikacji LGP z dorobkiem 217 oczek.
Autograf zdobyty osobiście w Wiśle - Kenneth, tak jak pozostali Norwegowie chętnie podpisywał zdjęcia i fotografował się z fanami w Hotelu Gołębiewskim. Niestety, ponieważ Norweski Związek Narciarski trochę sobie w kulki leci, najlepszym sposobem na zdobycie autografów od zawodników jest osobiste spotkanie, bądź też pisanie na prywatny adres. Ewentualnie można spróbować pisać do klubu, jednak w ten sposób nie udało mi się jeszcze zdobyć podpisu jakiegokolwiek Norwega.

 
LICZNIK AUTOGRAFÓW ZDOBYTYCH W WIŚLE: 3/21

12 września 2017

249. Anton Szypulin

Przedstawiam podpis Antona Szypulina, rosyjskiego biathlonisty. Znany także jako Anton Shipulin - wynika to z rozbieżności transkrypcji języka rosyjskiego na polski i angielski. W trzech ostatnich sezonach spisywał się rewelacyjnie - za każdym razem stał na podium klasyfikacji generalnej PŚ - dwukrotnie był drugi i raz trzeci. Siedmiokrotnie zdobywał medale MŚ - raz złoto, 3 razy srebro i 3 razy brąz. Na Igrzyskach Olimpijskich dwa razy stał na podium - w Vancouver razem z kolegami ze sztafety zajął 3. miejsce, 4 lata później był najlepszy (również w sztafecie). W Pucharze Świata 40 razy stał na podium zawodów, z czego 10 razy wygrał. Autograf z wymiany.


7 września 2017

Mistrzostwa Europy w siatkówce 2017 - relacja

A gdyby tak na chwilę zmienić klimat? Zostawić całe te skoki, biegi, kombinację i obejrzeć coś innego? Najlepiej - na żywo, będąc w samym centrum wydarzeń? I przy okazji zrobić coś pożytecznego?
To wszystko udało się zrealizować w dniach 30 sierpnia - 3 września tego roku. Dzięki mojej koleżance zostałem wolontariuszem Fundacji Herosi, która w trakcie Mistrzostw Europy w siatkówce zbierała pieniądze na zakup nierefundowanej chemioterapii dla dzieci i młodzieży leczącej się na oddziale onkologicznym Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia strony internetowej oraz profilu na Facebooku, gdzie można uzyskać więcej informacji na ten temat.

Teraz kilka słów na temat samej imprezy: Mistrzostwa Europy w siatkówce mężczyzn (znane też jako Lotto Eurovolley Poland 2017) odbyły się w dniach 24 sierpnia - 3 września, zaś obiekty na których miały miejsce rozgrywki to Stadion Narodowy w Warszawie, Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu, Spodek w Katowicach, Azoty Arena w Szczecinie oraz Tauron Arena w Krakowie. Właśnie w krakowskiej arenie brałem udział w zbiórce pieniędzy i począwszy od baraży oglądałem każdy mecz, który tam się odbywał. Zapraszam do przeczytania relacji z tego najważniejszego siatkarskiego wydarzenia w tym roku.



30.08.2017 (środa) - baraże
W tym momencie warto krótko naświetlić sytuację, jaka miała miejsce po fazie grupowej - Polska zajęła drugie miejsce z dorobkiem 6 punktów, przez co zakwalifikowała się do baraży, których stawką był awans do ćwierćfinału. Reprezentacja przeniosła się z Gdańska do Krakowa, by w stolicy Małopolski podjąć reprezentację Słowenii. Wcześniej jednak miał miejsce pojedynek Bułgarów z Finami.

Bułgaria - Finlandia 3:1 (23:25 25:21 25:11 25:12)

Finowie nadzwyczaj dobrze prezentowali się w pierwszym secie, jednak z każdym kolejnym setem wyraźnie słabli. Dobitnie zostało to pokazane w 3. i 4. secie, w których zdobyli zaledwie odpowiednio 11 i 12 punktów. W miarę równą walkę można było obejrzeć w pierwszych dwóch setach, potem mecz stał się bardzo jednostronny. Bułgaria pewnie awansowała do ćwierćfinału.




Polska - Słowenia 0:3 (21:25 21:25 19:25)
Po zdecydowanych zwycięstwach Polaków z Finami i Estończykami bez straty seta apetyty nadzieje kibiców na kontynuację zwycięskiej serii były niemałe. Na trybunach wg oficjalnych statystyk zasiadło 8681 kibiców. Okrzyki "Polska Biało Czerwoni" oraz "W górę serca, Polska wygra mecz" niosły się po całym obiekcie, a Marek Magiera, spiker wszystkich meczów domagał się, by były one także słyszalne na Rynku Głównym. Niestety, cały trud kibiców nijak się nie przełożył na grę Polaków, która była niedokładna i nieskuteczna. O ile w pierwszych dwóch setach do drugiej przerwy technicznej nasi siatkarze nawiązywali równą walkę ze Słoweńcami, tak potem grali bardzo źle, popełniali proste błędy, które zostały wykorzystane przez rywali. Fatalne końcówki zadecydowały o przegranych dwóch pierwszych setach. W trzecim secie było odwrotnie: końcówka była niezła, jednak strata z początku partii była już zbyt duża do odrobienia.











31.08.2017 (czwartek) - ćwierćfinały
Tego dnia w Tauron Arenie odbyły się dwa pojedynki ćwierćfinałowe, pozostałe dwa miały miejsce w katowickim Spodku.

Rosja - Słowenia 3:0 (25:17 25:19 25:19)
W tym meczu Słowenia grała mniej więcej tak jak Polska dzień wcześniej. Tutaj zadecydowało głównie brak zdobywania punktów przy własnej zagrywce przez zawodników z Bałkanów. Rosjanie pewnie pokonali Słoweńców, wygrywając kolejny mecz bez straty seta.





Serbia - Bułgaria 3:0 (25:21 25:22 28:26)
Tutaj już była nieco bardziej wyrównana walka, choć dreszczyk emocji pojawił się dopiero w trzecim secie, który jako jedyny tego dnia był grany na przewagi. Mimo wszystko, był to jednostronny pojedynek, w którym to Serbowie pokazali wysoką dyspozycję, zaś Bułgarzy w ogóle nie przypominali siebie z dnia poprzedniego.


01.09.2017 (piątek) - dzień przerwy

02.09.2017 (sobota) - półfinały
W pierwszy weekend września rywalizacja weszła w decydującą fazę. Wszystkie pozostałe mecze były już rozgrywane w arenie przy ulicy Stanisława Lema, toteż mogłem śledzić wszystkie najważniejsze spotkania na żywo z trybun.

Serbia - Niemcy 2:3 (26:24 25:15 18:25 25:27 13:15)
To był niewątpliwie jeden z ciekawszych meczów, jaki miałem okazję obejrzeć, pełny zwrotów akcji, prowadzeń w spotkaniu, wzlotów i upadków każdej z drużyn. Jak to mawiają w siatkówce: "Jeśli prowadzisz 2:0 i nie wygrasz meczu 3:0, to przegrasz go 2:3" - w przypadku Serbii tak właśnie było. Po pierwszym dobrym i drugim bardzo dobrym secie coś wyraźnie się popsuło w grze graczy z Bałkanów. W czwartym secie zupełnie przegrali walkę na przewagi, natomiast w tie-breaku to Niemcy byli bardziej wytrzymali zarówno fizycznie, jak i psychicznie.







Rosja - Belgia 3:0 (25:14 25:17 25:17)
Kolejny mecz Rosji, kolejne zwycięstwo bez straty seta. Obecność Belgów na boisku miała charakter wyłącznie dekoracyjny, w żadnym momencie nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki z Rosjanami.




03.09.2017 (niedziela) - mecz o 3. miejsce i finał

Serbia - Belgia 3:2 (25:17 22:25 19:25 25:22 15:12)
Przebieg tego meczu był dla mnie niemałym zaskoczeniem - rozłożona na łopatki dzień wcześniej Belgia sprawiła Serbom niemały kłopot. I choć pierwszy set padł łupem zawodników z Bałkanów, to w dwóch kolejnych odsłonach górą byli Belgowie, którzy grali naprawdę dobrą siatkówkę, skutecznie wykorzystując błędy przeciwników. Ostatecznie piątego seta, jak i cały mecz wygrali Serbowie, którzy wykazali się lepszą wytrzymałością fizyczną pod koniec tego wyczerpującego spotkania.




Niemcy - Rosja 2:3 (19:25 25:20 22:25 25:17 13:15)
W wielkim finale całego turnieju zmierzyły się drużyny Rosji i Niemiec. Ci pierwsi każdy mecz wygrali do zera, ci drudzy z niemałymi problemami pokonali w półfinale świetnie dysponowanych Serbów. Spodziewałem się krótkiego meczu i łatwego zwycięstwa Rosjan, jednak się pomyliłem (tak jak przy meczu o 3. miejsce) - po złym pierwszym secie Niemcy zagrali dobrą partię, wygrywając ją do 20 punktów. W trzecim secie Rosjanie ponownie wyszli na prowadzenie, by w czwartym Niemcy znów doprowadzili do remisu. W przedostatniej odsłonie Rosjanie grali fatalnie, ich gra była zupełnym zaprzeczeniem tego, co mogliśmy oglądać do tej pory w turnieju. Tie-break był niezwykle wyrównany, jednak to Rosjanie wyszli na prowadzenie, które do końca nie spadło poniżej dwóch punktów. Tyle wystarczyło, by wygrać mecz oraz zdobyć tytuł Mistrza Europy w Piłce Siatkowej Mężczyzn 2017.










I kilka zdjęć z dekoracji:






Kilka słów na koniec

To była moja pierwsza - i zarazem nadzwyczaj udana - przygoda z siatkówką na żywo. Do tej pory siatkówkę oglądałem wyłącznie w telewizji, a to i tak tylko turnieje najwyższej rangi. Całą relację napisałem jako niedzielny kibic, nie zaś jako długoletni fan siatkówki, znający tę dyscyplinę w najdrobniejszych szczegółach. Niemniej jednak, jeśli w przyszłości będę miał okazję obejrzeć jakiś mecz (najlepiej w doborowym towarzystwie, tak jak było tym razem) - bez wahania ją wykorzystam.

A jeśli chodzi o zbieranie autografów - pewnie się dało to zrobić, jednak nie miałem do tego głowy i czasu - pieniądze dla fundacji same się nie zebrały ;) 

2 września 2017

248. Eva Vrabcová-Nývltová

Przedstawiam podpis Evy Vrabcovej-Nývltovej, czeskiej biegaczki narciarskiej. W Pucharze Świata startuje od sezonu 2004/2005, jednak dopiero 5 lat później zdobyła pierwsze pucharowe punkty. Najlepiej poradziła sobie w sezonie 2013/2014 - w klasyfikacji generalnej zajęła 14. miejsce, zbierając 477 punktów. Nie zajęła miejsca na podium, nie zdobyła też medali MŚ czy IO. Warto jednak wspomnieć o 5. miejscu w biegu na 30 km stylem dowolnym w Soczi. Po raz ostatni w PŚ pojawiła się na początku sezonu 2015/2016 - od tamtej pory nie widzieliśmy jej w zawodach najwyższej rangi. Jednak w lutym tego roku wystartowała w biegu na 10 km w ramach zawodów Alpen Cup.

Ciekawostką jest fakt, że Czeszka, oprócz biegów narciarskich para również się lekkoatletyką. W 2014 została mistrzynią Czech w biegu na 5000 m, w 2015 wicemistrzynią Czech w tej samej konkurencji, bijąc swój rekord życiowy wynikiem 16 minut i 14,92 sekundy. Brała udział w Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku, startując w maratonie - ukończyła go na 26.  miejscu z czasem 2h 33min 51s. Na kartce z autografem prezentuje się jednak w zimowej scenerii, którą uzyskałem w drodze wymiany.