W poprzednim poście zapowiedziałem wyjaśnienie nietypowej numeracji przy autografie Charlotte Kalli. W sumie tytuł ją wyjaśnia, jednak wszystko po kolei:
W 2014 roku wysłałem prośbę o autograf do Pettera Northuga na podany na jego stronie adres. W końcu Norweg jest zawodnikiem światowej klasy, stąd też chciałem zdobyć jego autograf. Odpowiedź przyszła w grudniu 2014 roku - już wtedy autograf wydawał mi się nieco dziwny, jednak zrzuciłem to na karb niskiej jakości długopisu, jakim ten podpis został złożony. 28 lutego 2015 roku na blogu pojawił się wpis poświęcony Northugowi, jak zawsze krótko opisałem jego osiągnięcia sportowe, jak zawsze nie zabrakło zdjęcia.
I wszystko było ładnie i pięknie, aż do czasu, gdy jeden z kolekcjonerów również umieścił na swoim blogu wpis poświęcony norweskiemu biegaczowi. Jeden z jego czytelników poddał w wątpliwość jego autentyczność, informując również, że rozsyłanie pieczątek zamiast autografów to w przypadku Northuga norma. Co się okazało, to co otrzymałem z Norwegii również autografem nazwać nie można - podpis jest kreska w kreskę identyczny, co dyskwalifikuje go pod względem oryginalności. Poniżej zamieszczam zdjęcie, w powiększeniu widać "podpis" wyraźnie - bardziej zainteresowanym polecam go porównać z innymi "podpisami" Northuga, których w internecie jest całkiem sporo.
Z pewnością niektórzy z Was się zapytają - dlaczego o tym piszę? Przecież wiele gwiazd rozsyła nabite pieczątki zamiast oryginalnych autografów. Powodów jest kilka:
Po pierwsze, zwyczajnie ku przestrodze. Zdecydowanie nie polecam używać adresu, który jest podany na oficjalnej stronie zawodnika.
Po drugie, to jest pierwszy przypadek, kiedy to od jakiegokolwiek sportowca zimowego, czy to skoczka, biegacza, kombinatora czy kogokolwiek innego otrzymałem nadruk. Sportowcy zimowi najczęściej mają więcej czasu dla swoich fanów niż topowi piłkarze, aktorzy Hollywood czy politycy najwyższego szczebla władzy. Ale cóż - trzeba wziąć poprawkę na fakt, że Petter Northug sam zachowuje się jak rozkapryszona gwiazdeczka - a to za dużo wypije, a to rozbije swój samochód będąc pod wpływem...
Po trzecie - informacje na stronie Norwega są zwyczajnie kłamliwe i oszukańcze. Jej autorzy powinni dogłębnie się zapoznać z definicją słowa "autograf" (a to słowo ewidentnie tam figuruje).
Autografy Charlotte Kalli pojawiły się nijako na miejsce usuniętego wpisu o Petterze Northugu, który miał właśnie numer 85. Od następnego wpisu będą pojawiać się nowe autografy, ale od osób których podpisy już gościły na mojej stronie. I mam nadzieję, że więcej postów tego typu nie będę musiał publikować.
Nie spodziewałem się takiej notki ale...dobrze że napisałeś będzie to przestroga dla innych i zgadzam się z Tobą w 100%.
OdpowiedzUsuńgratulacje
OdpowiedzUsuńCzego Ty mi gratulujesz?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper ze o tym napisales ;d
OdpowiedzUsuńgratuluje
OdpowiedzUsuńA miałam do niego pisać i to dawno temu, cóż, dzięki za info, mam nadzieję tylko, że inni nie wezmą z niego przykładu :/
OdpowiedzUsuńGratuluję ;)
OdpowiedzUsuńNowy post: http://autografymarty2000.blogspot.com/2016/03/anna-angie-turska.html?showComment=1458140387567#c8003898030199017369
Gratulacje oszustwa? Ludzie, przeczytajcie post, jak już chcecie się pod nim reklamować!
OdpowiedzUsuńWspółczuję oszustwa, mam nadzieję, że uda Ci się zdobyć oryginalny podpis.