To będzie bardzo długi wpis... Ale mam nadzieję, że chociaż część Czytelników przeczyta go do końca. Tytułem krótkiego wstępu, przedstawiam autograf Igora Błachuta, komentatora sportowego pracującego w Eurosporcie.
Większość z Was zapewne go zna z transmisji skoków narciarskich, gdzie to jest głównym komentatorem zarówno kwalifikacji, jak i konkursów głównych. Po odejściu Marka Rudzińskiego do TVP (a było to po zakończeniu sezonu 2011/2012) to właśnie Panu Igorowi przypadło w udziale komentowanie tej dyscypliny. Kilka konkursów skomentował razem z Adamem Małyszem, zaś od końca 2015 roku dołączył nieznany szerszej publiczności Jakub Pieczatowski. Osoby oglądające kombinację norweską z pewnością pamiętają, że właśnie ta dyscyplina była pierwotnym zajęciem Pana Igora - to właśnie oglądając konkursy z jego komentarzem zgłębiałem tajniki i zasady dwuboju zimowego. Ale również biegi narciarskie są przedmiotem jego zainteresowania - często możemy usłyszeć Pana Igora komentującego zawody razem z Kacprem Merkiem.
A teraz odrobina prywaty, czyli moja opinia na temat jakości komentarza: przyjęło się powiedzenie, że ludzie od wszystkiego są do niczego. W tym wypadku jest to oczywistą nieprawdą: Pan Igor doskonale się odnajduje w komentowaniu wszystkich dyscyplin narciarstwa klasycznego: skoków, biegów i kombinacji. Kilkukrotnie słyszałem go komentującego kolarstwo, a nawet piłkę wodną, jednak nie posiadam dostatecznej wiedzy, by się wypowiedzieć na temat komentarza tych dyscyplin.
Wracając do sportów zimowych: komentarz Pana Igora zawiera coś, co lubię najbardziej, mianowicie humor oraz ironię - nieraz delikatną, czasem bardziej dosadną. Nie mówi cały czas, daje "odpocząć" widzom - przegadana transmisja sprawia, że staje się nudniejsza, a i to, co się dzieje na ekranie staje się bardziej pogmatwane - tutaj na szczęście nic takiego nie ma miejsca. Potrafi ożywić nudny konkurs, w którym nic się nie dzieje, a podczas emocjonujących zawodów w wydatny sposób umie jeszcze bardziej podgrzać atmosferę w domach widzów Eurosportu. Raczej oszczędny w emocjach, niemniej jednak w czasie, gdy polscy sportowcy wygrywają zawody potrafi wydać z siebie okrzyk radości. Ma dobry kontakt z widzami (rzadkość wśród komentatorów!) - kilkukrotnie odpowiedział na moje maile, a nawet raz się odniósł do jednego z nich na wizji. Nie muszę chyba wspominać, że za sprawą jednego z widzów Eurosportu, a przy udziale Pana Igora cała Polska zaczęła poprawnie wymawiać nazwisko Petera Prevca (gwoli przypomnienia, Prełc, nie Prewc!) Kolejny potwierdzeniem dobrego kontaktu z widzami jest fakt, że Pan Igor odpowiedział na moją prośbę o autograf (a nawet załączył krótki list, jednak jego treść zachowam dla siebie).
Cóż mogę więcej napisać - jak dla mnie Pan Igor jest wyśmienitym komentatorem. Bardzo chętnie oglądam transmisje skoków, biegów i kombinacji z jego udziałem (choć tej ostatniej coraz rzadziej, tutaj prym wiodą Panowie Adam Probosz i Paweł Ulbrych). Ma wiedzę i umie ją w ciekawy sposób przekazać. Pomimo tego, że sam siebie nazywa bajkopisarzem (swoją drogą polecam ten arcyciekawy wywiad przeprowadzony przez serwis skokinarciarskie.pl, do przeczytania tutaj), to jego bajki o skokach narciarskich zawierają nadzwyczaj dużo prawdy, są czasem przewrotne, czasem dość ostre (chyba wszyscy pamiętają idiotę bez szkoły oraz człowieka z Excela z Klingenthal 2015), ale przede wszystkim - potrafią przykuć widza do telewizora i sprawić, że transmisję ogląda się z przyjemnością.
Gratulacje! Bardzo ciekawa notka - przeczytałam z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńGratulacje ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję! :)
OdpowiedzUsuńgratulacje
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńGratuluje :)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE :D!!
OdpowiedzUsuńzapraszam do http://gwiaazdka.blogspot.com/
skomentuj, zaobserwuj, rób co chcesz! :D
Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńGratuluje:-)
OdpowiedzUsuń