Tym razem na blogu przedstawiam autograf prawdziwej gwiazdy wśród skoczków narciarskich - jak wskazuje nagłówek, został złożony on przez Norwega Roara Ljøkelsøya.
Norweg zadebiutował już w sezonie 1992/1993, pierwsze punkty zdobył w ostatnich zawodach. Podium przyszło 3 lata później, jednak na sukcesy mistrzowskie Roar czekał do początku nowego stulecia. W sezonie 2002/2003 wskoczył do czołowej "10" Pucharu Świata i odniósł pierwsze zwycięstwo. Był wybitnym lotnikiem: został zarówno drużynowym, jak i indywidualnym Mistrzem Świata w Lotach w latach 2004 i 2006. Dwukrotnie zajmował drugie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ - w sezonach 2003/2004 i 2004/2005. Łącznie w PŚ 32 razy stał na podium: 11 razy wygrał, 15 razy był drugi i 6 razy trzeci.
Należy również wspomnieć o jego osiągnięciach z Igrzysk Olimpijskich: w 2006 roku zdobył brązowy medal w konkursie na obiekcie normalnym, na dużej skoczni był czwarty. Również brąz wywalczył wespół z kolegami z drużyny. Z Mistrzostw Świata wrócił łącznie z czterema krążkami: w 2005 roku był drugi na dużym obiekcie, a Norwegia z jego udziałem była trzecia; dwa lata później indywidualnie był trzeci, a drużynowo drugi.
Niektórzy pamiętają, że Ljøkelsøy był bohaterem notki z cyklu Tego pana nie obsługujemy! w której opisałem sytuację jak to Norweg w sposób bezceremonialny i mało uprzejmy odmówił dania autografu. Na szczęście podpis ten osobiście zdobyła dla mnie moja koleżanka Patrycja, za co Jej jeszcze raz bardzo dziękuję!
30 lipca 2019
27 lipca 2019
LGP Wisła 2019 - relacja
Wygląda na to, że początek w stylu "Witam pod dłuższej przerwie" już na stałe zagości na stronie. Niemniej jednak, tym razem nieobecność ma uzasadnienie sportowe - przez ostatnie kilka dni byłem w Wiśle, by na własne oczy obejrzeć inaugurację 26. edycji Letniego Grand Prix. To był mój trzeci wypad do Wisły, zwanej również Perłą Beskidów. Określenie to jest nieprzypadkowe, wszak rodzinne miasto Adama Małysza to miejsce nadzwyczajnej urody.
Był to mój najdłuższy wyjazd spośród wszystkich - trwał on 6 dni, od 17 do 22 lipca włącznie.
17.07.2019 (środa)
Pierwszy dzień upłynął pod znakiem dojazdu z Krakowa oraz załatwieniu spraw noclegowych. Na chwilę zajrzałem do Hotelu Gołębiewskiego, tam jednak około godziny 11 było nadzwyczaj spokojnie - próżno było szukać łowców autografów.
Według informacji do mnie napływających, jako pierwsi zameldowali się Norwegowie, ci jednak nie byli obecni na recepcji hotelu. Po odebraniu znajomych ruszyliśmy na eksplorację deptaku. Duży napis głoszący nazwę miejscowości witał z daleka wszystkich turystów.
Po zameldowaniu się w ośrodku, ruszyliśmy na pierwszą wspinaczkę. Niedaleko od niego, rozciąga się grzbiet górski o nazwie Cieńków. To właśnie na jego zboczu usytuowana jest duża skocznia, będąca areną zawodów. Widok zachodzącego słońca wart jest umieszczenia go tutaj.
18.07.2019 (czwartek)
Od tego dnia zaczęło się zbieranie autografów w Hotelu Gołębiewskim. Łącznie wpadło 56 sztuk, a pierwszy z nich złożył Naoki Nakamura.
Oczywiście, w tym momencie wszystkich podpisów pokazywać nie będę, tak jak zawsze będzie to proces rozciągnięty w czasie (znając moją sumienność, pewnie do kolejnych zawodów w Wiśle). Nadmienię tylko, że 56 sztuk to całkiem dobry wynik, uwzględniając fakt, że zdobyłem autografy od ponad 10 nowych zawodników i trenerów, których wcześniej nie miałem w swojej kolekcji. W trakcie zbierania podpisów pomyliłem Japończyków, podsuwając zdjęcia niewłaściwym zawodnikom. Również miałem niemały problem z rozpoznaniem najmłodszych członków szwajcarskiej ekipy, ci jednak bez problemu odnaleźli swoje zdjęcia w moim zeszycie i je podpisali.
19.07.2019 (piątek)
Kolejny dzień również na zbieraniu autografów. Po południu miały miejsce dwie serie treningowe oraz kwalifikacje do niedzielnych zawodów indywidualnych. Pierwszy trening upłynął pod znakiem ulewy, która przetoczyła się przez wiślańską Malinkę.
Jak widać, zniechęciło to niektórych widzów do śledzenia oficjalnych treningów. Pierwszą serię wygrał Jewgienij Klimow, drugi był Timi Zajc, a trzeci Johann Andre Forfang. W trakcie drugiej serii deszcz ustał, a słońce wyszło zza chmur. Ponieważ warunki do śledzenia treningu się poprawiły, również więcej widzów przybyło na obiekt imienia Adama Małysza:
Drugą serię treningową wygrał Timi Zajc, wyprzedzając Klimowa i Forfanga. Seria kwalifikacyjna natomiast odbyła się w blasku zachodzącego słońca, którego promienia odbijały się we wciąż mokrym zeskoku, na bieżąco nawadnianym:
W trakcie eliminacji skutecznie zaprezentowali się Polacy: z dwunastu naszych reprezentantów, tylko Stefan Hula odpadł w przedbiegach. Ciekawostką jest fakt, że młodzi zawodnicy tacy jak Kacper Juroszek czy Paweł Wąsek w tej serii byli lepsi od Kamila Stocha. Timi Zajc powtórzył sukces sprzed kilkunastu minut i wygrał również kwalifikacje, drugi był Dawid Kubacki a trzeci Markus Eisenbichler. W porównaniu do roku ubiegłego, kwalifikacje były transmitowane w telewizji, a obraz telewizyjny był pokazywany na telebimie umieszczonym z prawej strony zeskoku (patrząc z perspektywy widza). Ułatwiło to śledzenie zawodów, gdyż można było zobaczyć powtórkę czy też odległość zawodnika - choć to drugie wymagało wytężenia wzroku.
20.07.2019 (sobota)
Sobota była jedynym dniem, kiedy nie zawitałem do popularnego Gołębia. Zamiast tego, wraz ze znajomymi odwiedziliśmy nieodległy Szczyrk. Pierwszym punktem był kompleks skoczni Skalite, na której niedługo miał rozpocząć się trening młodych skoczków (względnie kombinatorów).
Dalej udaliśmy się na kompleks skoczni Biła, na który składały się dwa obiekty: skocznia średnia K50 oraz skocznia mała K33. Powstały zaraz po II Wojnie Światowej i były pierwszymi obiektami na których możliwe było skakanie bez śniegu - współczesny igielit był zastąpiony słomą. W 2009 roku skocznie zamknięto i rozebrano, został po nich tylko teren pozbawiony drzew:
Dalej wybraliśmy się na wspinaczkę po beskidzkich szczytach: Jaworzynę oraz Skrzyczne. Droga na ten pierwszy do łatwych nie należała, uwzględniając wysoką temperaturę panującą w Beskidach:
Mimo wszystko, widoki były warte wysiłku!
Dalej postanowiliśmy skorzystać z nowoczesnej kolejki linowej na Skrzyczne.
Widoki również były pięknie.
Po zjechaniu z najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego wróciliśmy do Wisły i udaliśmy się na zawody drużynowe. Pogoda była o wiele lepsza niż w piątek. Skoczkowie mieli dobre warunki do oddawania swoich prób, a widzowie nie musieli się chować pod parasolami czy pelerynami.
Polacy od samego początku dominowali w zawodach - już po pierwszej kolejce wyszli na prowadzenie i nie oddali go do samego końca. Przewaga 58,4 punktu nad drugą Słowenią była imponująca. Niespodzianką było postawienie na Aleksandra Zniszczoła, ten jednak nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Dzięki świetnemu skokowi Timiego Zajca w ostatniej kolejce, Słowenia awansowała z 5. na drugą pozycję. Podium uzupełniła Norwegia. Każdy z naszych reprezentantów oddał dwa równe i dalekie skoki, co pozwalało z optymizmem patrzeć na niedzielne zawody indywidualne. Dodatkowo, można było podziwiać skocznię w Wiśle-Malince wieczorową porą, przy sztucznym świetle. Prezentowała się naprawdę efektownie.
I jeszcze najlepsi zawodnicy z soboty na pudle:
21.07.2019 (niedziela)
Niedzielne przedpołudnie i wczesne popołudnie upłynęło na ostatnim zbieraniu autografów w Hotelu Gołębiewskim. To jednak nie trwało długo - o godzinie 12:00 przy gwieździe Adama Małysza na wiślańskim deptaku Filip Wiśniewski, youtuber i autor kanału "Sztuka Latania" zorganizował spotkanie z widzami. Przyznam szczerze - nie widziałem wszystkich jego filmów, niemniej jednak te które widziałem, oceniam bardzo wysoko. Poruszają ciekawą tematykę i są opowiedziane w oryginalny sposób. Na spotkaniu tłumów nie było - zaledwie 5 osób. Porozmawialiśmy o skokach, ich przeszłości i przyszłości, planach na dalsze filmy, a także o dziennikarstwie sportowym. W samo południe żar się lał z nieba, jednak po 60, może 90 minutach nad Wisłę nadciągnęły czarne chmury. Temperatura się obniżyła o jakieś 15 stopni, spadł deszcz z gradem, do tego pojawił się silny wiatr. Pusty deptak w dzień zawodów z pewnością był niespodziewanym widokiem:
Po zakończeniu spotkania zobaczyłem się ze znajomymi. Mieliśmy niemały problem jak się dostać na skocznię oraz czy jest sens. Prognozy były jednak uspokajające. Uznaliśmy, że pojedziemy autobusem odpuszczając sobie oglądanie serii próbnej. Na szczęście ulewa przeszła, temperatura się podniosła, a wiatr ucichł. Warunki do śledzenia zawodów znów były bardzo dobre. Niedzielne zawody, w przeciwieństwie do piątkowych i sobotnich, oglądałem z sektora A4:
To właśnie z tego sektora jest najlepsza okazja do zbierania podpisów na skoczni oraz robienia sobie zdjęć z zawodnikami. Jak co roku, żeńska część widowni ochoczo skorzystała z tej okazji:
Polacy, niesieni dopingiem z trybun, zaprezentowali się dobrze. Do II serii awansowało ośmiu Polaków. Ostatecznie wygrał Timi Zajc, utrzymując prowadzenie po I serii. Drugie miejsce zajął Dawid Kubacki, a trzeci był Jewgienij Klimow. Piąty był Piotr Żyła. Trochę poniżej oczekiwań spisał się Kamil Stoch, zajmując 19. lokatę. Wśród powracających po przerwie warto wspomnieć o Gregorze Schlierenzauerze, który był 25. Na koniec zawodów miałem możliwość zrobienia zdjęcia bliżej zawodników, niż w sobotę - wystarczyło zejść na pobliski sektor A3.
Tak oto dobiegło końca trzecie Letnie Grand Prix, w którym brałem udział. Nastroje jak zawsze są bardzo dobre - kolejne autografy wpadły do kolekcji, a i widowisko sportowe stało na bardzo wysokim poziomie. W kolejnym roku jak najbardziej zawitam w Beskidy.
Był to mój najdłuższy wyjazd spośród wszystkich - trwał on 6 dni, od 17 do 22 lipca włącznie.
17.07.2019 (środa)
Pierwszy dzień upłynął pod znakiem dojazdu z Krakowa oraz załatwieniu spraw noclegowych. Na chwilę zajrzałem do Hotelu Gołębiewskiego, tam jednak około godziny 11 było nadzwyczaj spokojnie - próżno było szukać łowców autografów.
Według informacji do mnie napływających, jako pierwsi zameldowali się Norwegowie, ci jednak nie byli obecni na recepcji hotelu. Po odebraniu znajomych ruszyliśmy na eksplorację deptaku. Duży napis głoszący nazwę miejscowości witał z daleka wszystkich turystów.
Po zameldowaniu się w ośrodku, ruszyliśmy na pierwszą wspinaczkę. Niedaleko od niego, rozciąga się grzbiet górski o nazwie Cieńków. To właśnie na jego zboczu usytuowana jest duża skocznia, będąca areną zawodów. Widok zachodzącego słońca wart jest umieszczenia go tutaj.
18.07.2019 (czwartek)
Od tego dnia zaczęło się zbieranie autografów w Hotelu Gołębiewskim. Łącznie wpadło 56 sztuk, a pierwszy z nich złożył Naoki Nakamura.
Oczywiście, w tym momencie wszystkich podpisów pokazywać nie będę, tak jak zawsze będzie to proces rozciągnięty w czasie (znając moją sumienność, pewnie do kolejnych zawodów w Wiśle). Nadmienię tylko, że 56 sztuk to całkiem dobry wynik, uwzględniając fakt, że zdobyłem autografy od ponad 10 nowych zawodników i trenerów, których wcześniej nie miałem w swojej kolekcji. W trakcie zbierania podpisów pomyliłem Japończyków, podsuwając zdjęcia niewłaściwym zawodnikom. Również miałem niemały problem z rozpoznaniem najmłodszych członków szwajcarskiej ekipy, ci jednak bez problemu odnaleźli swoje zdjęcia w moim zeszycie i je podpisali.
19.07.2019 (piątek)
Kolejny dzień również na zbieraniu autografów. Po południu miały miejsce dwie serie treningowe oraz kwalifikacje do niedzielnych zawodów indywidualnych. Pierwszy trening upłynął pod znakiem ulewy, która przetoczyła się przez wiślańską Malinkę.
Jak widać, zniechęciło to niektórych widzów do śledzenia oficjalnych treningów. Pierwszą serię wygrał Jewgienij Klimow, drugi był Timi Zajc, a trzeci Johann Andre Forfang. W trakcie drugiej serii deszcz ustał, a słońce wyszło zza chmur. Ponieważ warunki do śledzenia treningu się poprawiły, również więcej widzów przybyło na obiekt imienia Adama Małysza:
Drugą serię treningową wygrał Timi Zajc, wyprzedzając Klimowa i Forfanga. Seria kwalifikacyjna natomiast odbyła się w blasku zachodzącego słońca, którego promienia odbijały się we wciąż mokrym zeskoku, na bieżąco nawadnianym:
W trakcie eliminacji skutecznie zaprezentowali się Polacy: z dwunastu naszych reprezentantów, tylko Stefan Hula odpadł w przedbiegach. Ciekawostką jest fakt, że młodzi zawodnicy tacy jak Kacper Juroszek czy Paweł Wąsek w tej serii byli lepsi od Kamila Stocha. Timi Zajc powtórzył sukces sprzed kilkunastu minut i wygrał również kwalifikacje, drugi był Dawid Kubacki a trzeci Markus Eisenbichler. W porównaniu do roku ubiegłego, kwalifikacje były transmitowane w telewizji, a obraz telewizyjny był pokazywany na telebimie umieszczonym z prawej strony zeskoku (patrząc z perspektywy widza). Ułatwiło to śledzenie zawodów, gdyż można było zobaczyć powtórkę czy też odległość zawodnika - choć to drugie wymagało wytężenia wzroku.
20.07.2019 (sobota)
Sobota była jedynym dniem, kiedy nie zawitałem do popularnego Gołębia. Zamiast tego, wraz ze znajomymi odwiedziliśmy nieodległy Szczyrk. Pierwszym punktem był kompleks skoczni Skalite, na której niedługo miał rozpocząć się trening młodych skoczków (względnie kombinatorów).
Dalej udaliśmy się na kompleks skoczni Biła, na który składały się dwa obiekty: skocznia średnia K50 oraz skocznia mała K33. Powstały zaraz po II Wojnie Światowej i były pierwszymi obiektami na których możliwe było skakanie bez śniegu - współczesny igielit był zastąpiony słomą. W 2009 roku skocznie zamknięto i rozebrano, został po nich tylko teren pozbawiony drzew:
Dalej wybraliśmy się na wspinaczkę po beskidzkich szczytach: Jaworzynę oraz Skrzyczne. Droga na ten pierwszy do łatwych nie należała, uwzględniając wysoką temperaturę panującą w Beskidach:
Mimo wszystko, widoki były warte wysiłku!
Dalej postanowiliśmy skorzystać z nowoczesnej kolejki linowej na Skrzyczne.
Widoki również były pięknie.
Po zjechaniu z najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego wróciliśmy do Wisły i udaliśmy się na zawody drużynowe. Pogoda była o wiele lepsza niż w piątek. Skoczkowie mieli dobre warunki do oddawania swoich prób, a widzowie nie musieli się chować pod parasolami czy pelerynami.
Polacy od samego początku dominowali w zawodach - już po pierwszej kolejce wyszli na prowadzenie i nie oddali go do samego końca. Przewaga 58,4 punktu nad drugą Słowenią była imponująca. Niespodzianką było postawienie na Aleksandra Zniszczoła, ten jednak nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Dzięki świetnemu skokowi Timiego Zajca w ostatniej kolejce, Słowenia awansowała z 5. na drugą pozycję. Podium uzupełniła Norwegia. Każdy z naszych reprezentantów oddał dwa równe i dalekie skoki, co pozwalało z optymizmem patrzeć na niedzielne zawody indywidualne. Dodatkowo, można było podziwiać skocznię w Wiśle-Malince wieczorową porą, przy sztucznym świetle. Prezentowała się naprawdę efektownie.
I jeszcze najlepsi zawodnicy z soboty na pudle:
21.07.2019 (niedziela)
Niedzielne przedpołudnie i wczesne popołudnie upłynęło na ostatnim zbieraniu autografów w Hotelu Gołębiewskim. To jednak nie trwało długo - o godzinie 12:00 przy gwieździe Adama Małysza na wiślańskim deptaku Filip Wiśniewski, youtuber i autor kanału "Sztuka Latania" zorganizował spotkanie z widzami. Przyznam szczerze - nie widziałem wszystkich jego filmów, niemniej jednak te które widziałem, oceniam bardzo wysoko. Poruszają ciekawą tematykę i są opowiedziane w oryginalny sposób. Na spotkaniu tłumów nie było - zaledwie 5 osób. Porozmawialiśmy o skokach, ich przeszłości i przyszłości, planach na dalsze filmy, a także o dziennikarstwie sportowym. W samo południe żar się lał z nieba, jednak po 60, może 90 minutach nad Wisłę nadciągnęły czarne chmury. Temperatura się obniżyła o jakieś 15 stopni, spadł deszcz z gradem, do tego pojawił się silny wiatr. Pusty deptak w dzień zawodów z pewnością był niespodziewanym widokiem:
Po zakończeniu spotkania zobaczyłem się ze znajomymi. Mieliśmy niemały problem jak się dostać na skocznię oraz czy jest sens. Prognozy były jednak uspokajające. Uznaliśmy, że pojedziemy autobusem odpuszczając sobie oglądanie serii próbnej. Na szczęście ulewa przeszła, temperatura się podniosła, a wiatr ucichł. Warunki do śledzenia zawodów znów były bardzo dobre. Niedzielne zawody, w przeciwieństwie do piątkowych i sobotnich, oglądałem z sektora A4:
To właśnie z tego sektora jest najlepsza okazja do zbierania podpisów na skoczni oraz robienia sobie zdjęć z zawodnikami. Jak co roku, żeńska część widowni ochoczo skorzystała z tej okazji:
Polacy, niesieni dopingiem z trybun, zaprezentowali się dobrze. Do II serii awansowało ośmiu Polaków. Ostatecznie wygrał Timi Zajc, utrzymując prowadzenie po I serii. Drugie miejsce zajął Dawid Kubacki, a trzeci był Jewgienij Klimow. Piąty był Piotr Żyła. Trochę poniżej oczekiwań spisał się Kamil Stoch, zajmując 19. lokatę. Wśród powracających po przerwie warto wspomnieć o Gregorze Schlierenzauerze, który był 25. Na koniec zawodów miałem możliwość zrobienia zdjęcia bliżej zawodników, niż w sobotę - wystarczyło zejść na pobliski sektor A3.
Tak oto dobiegło końca trzecie Letnie Grand Prix, w którym brałem udział. Nastroje jak zawsze są bardzo dobre - kolejne autografy wpadły do kolekcji, a i widowisko sportowe stało na bardzo wysokim poziomie. W kolejnym roku jak najbardziej zawitam w Beskidy.
15 lipca 2019
339. Alexander Herr
Oto autograf Alexandra Herra, niemieckiego skoczka narciarskiego. W Pucharze Świata zadebiutował w sezonie 1994/1995 (co ciekawe, sezon ten zaczął się zawodami w Planicy). Największe osiągnięcia zanotował podczas MŚ w Lahti w 2001 roku, kiedy to zdobył dwa medale - złoto w zawodach drużynowych na dużym obiekcie i brąz w drużynie na skoczni normalnej. W Pucharze Świata najwyższej miejsce zajął w sezonie 2004/2005, plasując się na 24. miejscu. Warto jeszcze wspomnieć o wygranej klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego w sezonie 1997/1998. Na podium zawodów PŚ stawał dwukrotnie: raz był drugi i raz trzeci. Karierę zakończył po sezonie 2005/2006 - ostatnim jej akcentem był brązowy medal Mistrzostw Świata w Lotach w Tauplitz w zawodach zespołowych.
13 lipca 2019
338. Michael Matt
Dziś na blogu przedstawiam autograf Michaela Matta, austriackiego narciarza alpejskiego. Dwa ostatnie sezony to pasmo świetnych wyników: na Igrzyskach w Pjongczang wywalczył dwa medale: srebro w zawodach drużynowych oraz brąz w slalomie. W tych samych konkurencjach zdobył dwa medale na tegorocznych MŚ w Åre, zajmując drugie miejsca. Ostatni sezon 2018/2019 zakończył na 31. pozycji. W PŚ siedmiokrotnie stał na podium: raz wygrał, 4 razy był drugi i dwa razy trzeci.
6 lipca 2019
337. Ramona Straub
Oto autograf Ramony Straub, niemieckiej skoczkini narciarskiej. Kariera Niemki w ostatnich 3 sezonach zaczynała nabierać rozpędu: zajmowała 19. i dwukrotnie 14. miejsce w klasyfikacji generalnej. Ostatni sezon 2018/2019 był pełen wzlotów i upadków: z jednej strony życiowe sukcesy, takie jak pierwsze podium w zawodach PŚ oraz tytuł drużynowej Mistrzyni Świata z Seefeld, z drugiej - poważna kontuzja podczas pierwszego konkursu Raw Air, który wykluczył Straub z dalszych startów w sezonie.
1 lipca 2019
336. Marco Schwarz
Oto autograf Marco Schwarza, austriackiego narciarza alpejskiego. Pomimo młodego wieku, na swoim koncie ma wiele imponujących sukcesów, których nie powstydziłby się niejeden doświadczony zawodnik: srebrny medal Igrzysk Olimpijskich w Pjongczang w zawodach drużynowych oraz trzy medale Mistrzostw Świata (jedno srebro i dwa brązy, wszystkie zdobyte na tegorocznym czempionacie w Åre). Ostatni sezon zakończył na bardzo dobrym, 9. miejscu w klasyfikacji generalnej. Na podium zawodów PŚ stawał 5 razy: 2 razy wygrał, raz był drugi i dwa razy trzeci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)