SEZON VII - 2006/2007
Siódmy sezon, jak to od kilku sezonów było, rozpoczął się w Kuusamo. Jak wiadomo, konkursy te raczej mało mają wspólnego ze sprawiedliwą rywalizacją w równych warunkach. Słyną natomiast z przeraźliwych mrozów, które bardzo dokuczają zawodnikom, widzom i organizatorom (przynajmniej przez wiele lat słynęły, w 2018 roku w Kuusamo było nadzwyczaj ciepło). Rozstrzygnięcia pierwszego konkursu w sezonie były mimo wszystko dziwne. Bardzo dziwne. Bez punktów tego dnia byli m. in. Adam Małysz, Janne Ahonen, Michael Uhrmann, Andreas Kofler czy też Roar Ljøkelsøy. Życiówki natomiast zanotowali: Arttu Lappi (zwycięstwo), Guido Landert (6. miejsce - swoją drogą, do momentu pisania tego artykułu ten zawodnik zupełnie wyleciał z mojej pamięci), Christian Ulmer (8. lokata), czy też Lauri Hakola (10. miejsce, od sezonu 2018/2019 pełni funkcję szkoleniowca reprezentacji Finlandii). Klasyfikacja generalna po tym konkursie prezentowała się bardzo ciekawie i obowiązywała aż do kolejnego weekendu - drugi konkurs został odwołany.
Kolejne zawody to już brak ciągnięcia konkursów na siłę, a w nich triumfowali doświadczeni i utytułowani zawodnicy. No, prawie - Gregor Schlierenzauer, który w Kuusamo nie startował, w drugim swoim występie w PŚ zajął 4. miejsce, a dwa kolejne zawody wygrał. Swoje pierwsze zwycięstwo odniósł nie mając ukończonych 17 lat, wprawiając w zachwyt i osłupienie rywali, kibiców i szeroko pojętych ekspertów od skoków narciarskich. Już w trakcie LGP w 2006 roku spisywał się bardzo dobrze; jednak takich, co latem latali pod rekord skoczni, a zimą obijali zeskok, jest bez liku. Gregor bez żadnych oporów przedarł się do światowej czołówki niemalże od razu i pozostał w niej przez długie lata. Małysz przez ten czas spisywał się dobrze, kilkukrotnie zajmując 3. miejsce, w pozostałych konkursach raczej nie wypadał z czołowej dziesiątki. Turniej Czterech Skoczni należał natomiast do Andersa Jacobsena, który nie schodził w tym czasie poniżej 5. miejsca, wygrywając jedne zawody. Ten opis był lekko skrótowy, teraz czas na konkurs który doskonale zapamiętałem.
ZAKOPANE 2007
Konkurs dziwny, konkurs tragiczny, konkurs niezapomniany - tak można określić to, co wydarzyło się na Wielkiej Krokwi 20 stycznia 2007. W pierwszej serii najlepszy okazał się Słoweniec Rok Urbanc, który do chwili konkursu startował sporadycznie, a kwalifikował się do II serii zaledwie trzykrotnie. Po tych zawodach jeszcze tylko raz znajdzie się w gronie 30 najlepszych zawodników konkursu. Warunki były bardzo loteryjne, choć czołówka poradziła sobie z nimi przyzwoicie. Druga seria została naznaczona koszmarnym upadkiem Jana Mazocha, który zupełnie stracił równowagę w okolicy 60-70 metra i całym ciężarem runął na zeskok. Stan krytyczny i śpiączka farmakologiczna zwiastowały najgorsze, jednak stan Czecha stopniowo się poprawiał. Niestety, po tym wydarzeniu Mazoch nie był w stanie wrócić do formy na poprzednim poziomie (która i tak zbyt wysoki nie był) i rok później zakończył karierę. Po tym upadku II seria została anulowana, zaś drugi konkurs, w związku z utrzymującymi się niekorzystnymi warunkami, został odwołany. Rozgorzała dyskusja na temat sensu przeprowadzania takich zawodów, a na organizatorów i działaczy Polskiego Związku Narciarskiego spadła fala krytyki. Zarzucano im przeprowadzenie konkursów na siłę i narażanie zawodników na niebezpieczeństwo.
Można by rzec, że po zakopiańskich zawodach zaczęła się (kolejna już) era Małysza. Na 13 pozostających do końca zawodów indywidualnych (zaliczanych do PŚ) Polak wygrał aż 9 z nich. Na przełomie stycznia i lutego zawodnicy rywalizowali w Niemczech - najpierw w Oberstdorfie, gdzie zawodnicy powrócili po niespełna miesięcznej nieobecności - pierwotnie zawody miały zostać rozegrane na skoczni mamuciej, jedna z powodu problemów z naśnieżeniem zeskoku zawody rozegrano na skoczni dużej. Pierwszy konkurs wygrał Małysz, drugi Uhrmann. Tu ciekawostka - konkurs życia rozegrał wtedy Włoch Andrea Morassi, zajmując trzecie miejsce w zawodach i tym samym zajmując pierwsze (i jedyne w karierze) miejsce na podium. Był to normalny konkurs Pucharu Świata, a nie jednoseryjna loteria warunków pogodowych - Włoch pokazał, że ma potencjał, jednak nigdy później tego wyczynu nie powtórzył. Do czasu marcowych Mistrzostw Świata Małysz skutecznie walczył o jak najlepsze lokaty, a jego głównymi rywalami byli Anders Jacobsen, Gregor Schlierenzauer i Simon Ammann.
SAPPORO 2007
W sezonie 2006/2007 Sapporo po raz pierwszy od wielu lat wypadło z kalendarza Pucharu Świata - nikt jednak specjalnie się tym nie przejmował, gdyż to właśnie w tym mieście miała się rozegrać najważniejsza impreza sezonu, jaką był światowy czempionat. Pretendentami do zdobycia tytułu byli skoczkowie wyżej już wymienieni. Bardzo dotkliwy upadek w treningu zaliczył Michael Uhrmann, który w wyniku kontuzji kości śródstopia nie wystartował w żadnych zawodach.
W programie na początek zaplanowano zawody na dużym obiekcie. Kwalifikacje wygrał Adam Małysz, a drugie miejsce zajął... Kamil Stoch. Dzisiaj dwóch Polaków na czele (zwłaszcza kwalifikacji) to żadna nowość, w 2007 roku była to niemała niespodzianka. Niespełna 20-letni Zębianin po raz kolejny pokazał, że stać go na wiele, wystarczy dać mu trochę czasu na pokazanie pełni swoich umiejętności. Sam konkurs Małysz zakończył tuż za podium, a Stoch był 13. Mistrzem Świata został Simon Ammann, który dorzucił to trofeum do dwóch tytułów indywidualnego Mistrza Olimpijskiego. Dzień później odbyły się zawody drużynowe. Polacy zajęli piąte miejsce, a na ostrą krytykę zasłużył tego dnia Robert Mateja. Żenująca nota w wysokości ledwie 145,3 punktu uniemożliwiła naszym skoczkom walkę o medal, na który była realna szansa - do czasu występu Matei. Wygrali oczywiście Austriacy.
Konkurs indywidualny na normalnym obiekcie to była dominacja Wiślanina. 102 metry w jego wykonaniu to była zdecydowanie najlepsza odległość - o 5,5 metra lepsza niż Simona Ammanna. Komentujący tę transmisję Włodzimierz Szaranowicz i Apoloniusz Tajner wielokrotnie używali słowa nokaut. Wynik ten jest do dzisiaj rekordem Miyanomori. W drugiej serii Małysz jeszcze dorzucił kilka punktów przewagi, która ostatecznie wyniosła 21,5 punktu - na skoczni normalnej takie sytuacje nie zdarzają się często. W ten sposób Orzeł z Wisły po raz czwarty został Mistrzem Świata i po raz trzeci na normalnym obiekcie, a dokonał tego jako pierwsza osoba w historii (jeśli nie uwzględnimy tzw. zasady podwójnego mistrzostwa). Coraz śmielej poczynający sobie Kamil Stoch zajął 11. lokatę.
Po zakończeniu Mistrzostw Małysz nie zwalniał tempa. Wygrał kolejne trzy zawody, po czym objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej PŚ, detronizując Andersa Jacobsena, który nosił żółty plastron od zakończenia Turnieju Czterech Skoczni. Wydawać się mogło, że Małysz jest w takim gazie, że nikt i nic go nie zatrzyma. A jednak - w trakcie drugiego konkursu w Oslo w I serii dostał potężny boczny podmuch wiatru, przez który utracił równowagę w powietrzu i ratował się lądowaniem na 89. metrze. Skutek - 54. miejsce, brak punktów i utrata pozycji lidera w klasyfikacji generalnej. Pomimo odległej lokaty, Małysz wygrał Turniej Nordycki - duża przewaga z trzech wygranych konkursów oraz odwołana II seria w ostatnich zawodach pozwoliły my odnieść triumf w ostatecznym rozrachunku. Przed ostatnim weekendem strata wynosiła 14 punktów, a wszystko miało się rozstrzygnąć podczas ostatniego weekendu ze skokami w sezonie.
PLANICA 2007
Jasne było, że to 54. miejsce Małysza to zwykły wypadek przy pracy. Polak był w wybitnej formie i jak najbardziej był w stanie odrobić stratę do Jacobsena. Norweg jednak również prezentował się bardzo dobrze - w końcu długi czas przewodził w klasyfikacji generalnej, jego łupem padł również Turniej Czterech Skoczni.
Podczas tego weekendu nie oglądaliśmy skoków za 230 metr - nie miało to jednak większego znaczenia. Pierwszy konkurs Małysz wygrał bez problemu, w drugiej serii uzyskując odległość 221,5 metra. Było to pierwsze zwycięstwo Małysza w Planicy (Włodzimierz Szaranowicz wykrzyknął wówczas Velikanka wzięta, chociaż nazwę skoczni zmieniono 3 lata wcześniej). Po wylądowaniu Jacobsen włożył Małyszowi plastron lidera, co było bardzo miłym gestem ze strony Norwega.
Po pierwszej serii drugiego konkursu Małysz zajmował 5. miejsce, wyprzedał jednak Jacobsena. W drugiej kolejce Polak objął prowadzenie, utrzymując przewagę nad Norwegiem, co w kontekście walki o zwycięstwo w generalce było najważniejsze. Pozostali zawodnicy nie byli w stanie wyprzedzić ani Małysza, ani Jacobsena i to oni zajęli pierwsze dwa miejsca, a podium uzupełnił Martin Koch.
W pierwszej serii trzeciego konkursu Małysz znów poszybował najdalej - 220 metrów dało mu prowadzenie po I serii... i zwycięstwo, gdyż II seria została odwołana. Jacobsen był ósmy, a to oznaczało że z wynikiem 1453 punktów Polak wygrał klasyfikację generalną Pucharu Świata.
PODSUMOWANIE
Po trzech zwycięstwach w klasyfikacji generalnej i trzech sezonach ze słabszymi występami Małysz powrócił na szczyt, już jako dojrzały, doświadczony zawodnik, z bagażem doświadczeń. Czwarte zwycięstwo postawiło go obok legendarnego Matti Nykänena wśród legend skoków narciarskich. Do tego 38 zwycięstw w karierze dawało mu drugie miejsce w klasyfikacji wszechczasów wśród zawodników z największą liczbą zwycięstw.
SEZON VIII - 2007/2008
No i stało się - dopadł mnie kryzys. Niektórzy doświadczają kryzysów małżeńskich, inni borykają się z kryzysami wiary, a mnie dopadł kryzys zainteresowań. Pójście do gimnazjum we wrześniu 2007 nieco zmieniło moje hobby, skoki trochę odeszły na drugi plan. Zresztą - sezon rozpoczął się nadzwyczaj monotonnie. Przed Turniejem Czterech Skoczni rozegrano 6 konkursów. Pierwsze pięć z nich wygrał Thomas Morgenstern, szósty Andreas Küttel. Turniej wygrał natomiast Janne Ahonen, po raz piąty w karierze, ustanawiając rekord imprezy który do teraz (stan na 30 grudnia 2018) jest niepobity. Warto wspomnieć, że po raz pierwszy w historii cztery skocznie były tylko w nazwie - konkurs w Innsbrucku odwołano, a w zamian rozegrano dodatkowy konkurs w Bischofshofen, jeszcze przed finałem imprezy. Co ciekawe, dzień po zakończeniu Turnieju swoje 18. urodziny obchodził Gregor Schlierenzauer, cudowne dziecko austriackich skoków. Już wtedy miał na koncie 6 wygranych konkursów, w tym noworoczne zawody w Ga-Pa. Był to jednocześnie debiut nowej skoczni. Stara poszła z dymem w kwietniu 2007, a jej rekordzistą do końca pozostał Adam Małysz, który w pierwszy dzień XXI wieku skoczył 129,5 metra. Kolejny weekend ze skokami szczególnie miło będzie wspominać Tom Hilde - to właśnie Norweg wygrał oba konkursy. W jego karierze, której kres nastąpi po sezonie 2017/2018 jeszcze tylko raz stanie na najwyższym stopniu podium. Nadmienię, że w pierwszym konkursie drugie miejsce zajął Sigurd Pettersen - było to ostatnie podium w karierze utytułowanego Norwega, którego kariera pomału dobiegała końca. Potem były różne konkursy - a to wygrał Morgi, a to jakiś Norweg. Przyznam się szczerze, że kompletnie nie pamiętam tych zawodów.
DYGRESJA NR 3 - KRYZYS?
Przyszło zmęczenie materiału. Skoki już nie były dla mnie tak atrakcyjne jak kiedyś. Częściowo na pewno za sprawą słabszej dyspozycji Polaków - w sezonie 2007/2008 regularnie punktowało tylko dwóch naszych Rodaków, obecność Stefana Huli i Marcina Bachledy w czołowej "30" była epizodyczna. Małysz i Stoch częściej meldowali się w drugiej i trzeciej dziesiątce zawodów niż w pierwszej. Zresztą, rok 2008 był jedynym rokiem kalendarzowym z przedziału 2001-2011, w którym to Małysz nie stanął na podium zawodów PŚ. Zniechęcony występami Polaków nieraz odpuszczałem całe konkursy, czasem oglądałem I serię. Bycie na dobre i złe z naszymi zawodnikami było mi wtedy troszkę obce, na szczęście w niedługim czasie zmieniłem swoje podejście, o czym sam przekonałem się w sezonie 2015/2016 - ale na wspominki z tego okresu przyjdzie jeszcze czas. W każdym razie - z tego sezonu pamiętam skandalicznie mało, dlatego też nie będę się zbytnio rozpisywać w tej materii. Ale - jedne zawody zapamiętałem.
OBERSTDORF 2008
I mam tu na myśli nie pierwszy konkurs z cyklu Turnieju Czterech Skoczni, lecz Mistrzostwa Świata w lotach. Podczas tej imprezy na mamutach zadebiutował zadziwiający Gregor Schlierenzauer, niesamowicie zdolny Austriak, który przed rywalami nie czuł żadnego respektu. Zdecydowano, że dopiero po ukończeniu osiemnastki Schlieri wystartuje na największych obiektach przeznaczonych do przekraczania dwusetnego metra. Wówczas mówiono, że była to "miłość od pierwszego wejrzenia" - w tym stwierdzeniu nie ma ani odrobiny przesady. Wracając do imprezy - Gregor był najlepszy w czteroseryjnych zawodach, pokonując takich wybitnych lotników jak Martin Koch, Janne Ahonen czy Bjørn Einar Romøren. Z jego udziałem drużyna Austrii wygrała konkurs drużynowy, a występ Austriaka podczas trzydniowej imprezy był szeroko komentowany przez ekspertów oraz osoby za nich się uważające.
W ostatniej części sezonu zawody wygrywali już tylko Janne Ahonen i Gregor Schlierenzauer. Ten drugi jednak nie odrobił straty do Thomasa Morgensterna, który wygrał klasyfikację generalną w sezonie 2007/2008. Na otarcie łez 18-latkowi przypadła Mała Kryształowa Kula w lotach narciarskich. Wiadomo jednak było, że to dopiero początek kariery Austriaka, który w Pucharze Świata będzie miał jeszcze bardzo dużo do powiedzenia. W klasyfikacji generalnej Małysz zajął 12. lokatę, Kamil Stoch był 30.
Sezon ten był najlepszy w karierze m. in. dla Arthura Pauliego, austriackiego skoczka o polskich korzeniach oraz Francuza Davida Lazzaroniego. Dziś pewnie niewielu o nich pamięta, jednak 10 lat temu spisywali się bardzo dobrze. Natomiast w moim przypadku, sezon jest dosyć sporą dziurą w mojej pamięci, a jedyną imprezą, którą jako tako pamiętam to wspomniane wcześniej Mistrzostwa. Na szczęście, sytuacja pomału zaczęła się zmieniać w kolejnym sezonie.
Na chwilę obecną nie jestem w stanie określić, kiedy pojawi się piąta część - jeszcze nie jest ona napisana. Kolejne odcinki będą pojawiać się rzadziej, prawdopodobnie raz w miesiącu.