2 sierpnia 2021

LGP Wisła 2021 - relacja

Z niemałym, dwutygodniowym opóźnieniem wjeżdża relacja z tegorocznego wyjazdu do Wisły. Wyjazdu wyjątkowego, po dwuletniej przerwie, w czasach pandemii, choć dało się odczuć rozluźnienie i zapomnieć na chwilę o tym, że świat zmienił się nie do poznania. Kolejną wyjątkową rzeczą był fakt, iż w tym roku na skoczni imienia Adama Małysza rywalizowały także panie. Nabywając bilet na konkretny dzień, można było śledzić zmagania zarówno pań, jak i panów, które w danym dniu się odbywały. Tym razem, nie udało mi się kupić biletów na wszystkie dni, z uwagi na problemy z poprawnym działaniem systemu sprzedaży biletów - choć karnety na wszystkie dni były teoretycznie dostępne, nie byłem ich w stanie kupić - po wyborze miejsca, nie mogłem przejść do płatności. Udało mi się nabyć bilety na piątek (kwalifikacje, sektor A8) oraz niedzielę (drugi konkurs, sektor A1). Sobotnie zawody obejrzałem spoza skoczni, jednak widoki były zupełnie przyzwoite. 

15.07.2021 (czwartek) 

Zacznę może od problemów komunikacyjnych, które w lipcu 2021 w Wiśle nasiliły się w porównaniu z tym, co było w 2019 roku. Wydawałoby się, że 2 lata to wystarczający czas, by uporać się z remontami i przywrócić w miarę normalną organizację ruchu - nic z tego. Do remontów drogowych (most na Wiśle przy wjeździe) doszły jeszcze remonty kolejowe (zamiast pociągów, zastępcza komunikacja autobusowa). Oznaczało to, że cały transport do miasta wisiał dosłownie na połówce jezdni (ruch drogowy odbywał się wahadłowo). Oznaczało to korki porównywalne do tych znanych z największych miast, całkowitą dezorganizację rozkładów jazdy transportu zbiorowego oraz szeroko pojęty chaos komunikacyjny. 

W Wiśle przywitał mnie aktualny Mistrz Świata, Piotr Żyła.



Jedną z atrakcji była możliwość oddania skoku na skoczni K4 (HS był nieokreślony). Organizatorzy zapewniali narty oraz kask. Osobiście, nie podjąłem się tego karkołomnego wyczynu.



Pogoda nie zapowiadała się dobrze, choć na szczęście to był tylko jeden z dwóch przypadków, gdy zmoczyła mnie ulewa.


16.07.2021 (piątek)  

Bilet na piątek umożliwiał prześledzenie zmagań zarówno kobiet, jak i mężczyzn (dwie serie treningowe oraz kwalifikacje). Z uwagi na zbieranie autografów w Hotelu Gołębiewskim, obejrzałem tylko końcówkę drugiego treningu oraz kwalifikacje mężczyzn. Miałem okazje śledzić je z sektora A8 - pierwszy raz w Wiśle z sektora z miejscami stojącymi. Widok był zupełnie przyzwoity, jednakże na to mogło również się złożyć ograniczenie liczby widzów - sektor mógł być wypełniony w 50%. 




 

Tłumów w sektorze A8 nie było, choć też obiekt nie świecił pustkami. Po zawodach, można było otrzymać autografy od zawodników na kartach. Wówczas udało mi się otrzymać autograf od Kamila Stocha, zwycięzcy kwalifikacji (wówczas drugie miejsce zajął Jan Hörl, a trzecie - Markus Schiffner). Jak się okazało następnego dnia, był to ostatni występ trzykrotnego Mistrza Olimpijskiego tamtego weekendu - z powodu obrzęku stawu skokowego po kwalifikacjach, Stoch wycofał się z obu konkusów indywidualnych.


 

17.07.2021 (sobota)

Sobota była intensywnym dniem zbierania autografów - pod Hotelem Gołębiewskim zameldowałem się już około 8:30, tak by zebrać jak najwięcej autografów od skoczkiń. W końcu była to pierwsza (i mam nadzieję, niejedyna) okazja, by uzupełnić kolekcję o brakujące podpisy. Udało się zrobić kilka zdjęć (te można obejrzeć na moim Instagramie) oraz zebrać wiele podpisów (szerzej o tym w Podsumowaniu). Tak jak w piątek, w sobotę oglądałem wyłącznie zawody panów, tym razem z tak zwanego "murku", czyli miejsca po drugiej stronie ulicy, tuż obok tunelu drogowego znajdującego się pod przeciwstokiem skoczni. Seria próba panów przebiegała w opadach ulewnego deszczu, na szczęście sprzedawca gadżetów użyczył schronienia pod namiotem (jeżeli to czyta, serdecznie mu za to dziękuję!).


 

Kolejne serie przebiegały już bez zakłóceń. Niestety, ten widok charakteryzuje się słabą widocznością zawodników po wylądowaniu oraz trudnościami w ocenie odległości dalekich lotów (od pewnego momentu nie widać, gdzie zawodnik ląduje). 





 

Zawody te zakończyły się zwycięstwem Jakuba Wolnego, który wyprzedził Jana Hörla i Dawida Kubackiego. Czwarty był Markus Schiffner, a piąty Markus Eisenbichler. Piotr Żyła zajął 13. miejsce, Stefan Hula był 15., a Paweł Wąsek 17. Punktowali również Aleksander Zniszczoł (20. miejsce), Maciej Kot (21. miejsce) oraz Andrzej Stękała (22. miejsce). 

 

18.07.2021 (niedziela)

Niedziela była dla mnie dniem śledzenia wszystkich zawodów rozgrywanych tego dnia, w końcu to był najwyższy czas zobaczyć jak na dużym obiekcie poradzą sobie panie. Również w niedzielę miałem najlepsze widoki na skocznię z sektora A1. 


Frekwencja wczesnym popołudniem nie zachwycała. 

Mimo wszystko, konkurs stał na bardzo wysokim poziomie. Zwyciężczynią została Urša Bogataj, która wyprzedziła Sarę Takanashi i Sarę Maritę Kramer. Japonka w II serii wywróciła się, a oceny sędziowskie wywołane tym upadkiem wzbudziły niemałe kontrowersje. Na powtórkach widać wyraźnie, że Takanashi dotknęła podłoża już po przekroczeniu linii sędziowskiej, a zatem noty nie powinny tego uwzględniać. Na szczęście, tylko jeden sędzia się pomylił, a jego nota została odrzucona. Niedługo po zawodach okazało się, że wywrotka Japonki spowodowała konieczność lekarskiej interwencji, przez co nie zjawiła się na dekoracji najlepszych zawodniczek. 



Polki w niedzielnych zawodach nie odegrały istotnej roli: Wiktoria Przybyła zajęła 36. miejsce, Joanna Szwab była 37. Jeszcze dwa zdjęcia z dekoracji:


Po przerwie trwającej ok. 1,5 godziny, do rywalizacji stanęli panowie. Skocznia im. Adama Małysza zaczęła powoli zapełniać kibicami. 





Zawody mężczyzn również stały na wysokim poziomie. Ostatecznie wygrał Dawid Kubacki przed Janem Hörlem i Anže Laniškiem. Pozostali Polacy punktowali, jednakże jeszcze tylko Jakub Wolny zmieścił się w czołowej "10" na 6. pozycji. Stefan Hula był 11., Maciej Kot - 15., Paweł Wąsek - 20., Piotr Żyła - 24. i Aleksander Zniszczoł - 26. Oto dekoracja:




Podsumowanie

Skoki w czasach pandemii można uznać za udane, choć nie udało się uniknąć kilku zgrzytów, tj. fatalnej komunikacji oraz źle działającego systemu sprzedaży biletów. W kwestii autografów - jest rekord zdobytych ich osobiście, bo aż 81. Udało się podpisać 2 karty a także kilkanaście zdjęć wywołanych dawno temu i cierpliwie czekających na swoją kolej. Mam nadzieję, że panie za rok ponownie zagoszczą w Wiśle, gdyż konkursy z ich udziałem oceniam bardzo dobrze - poziom sportowy był na naprawdę wysokim poziomie, zwłaszcza najlepszych zawodniczek. Autografy z Wisły będą stopniowo pojawiać się na blogu i znów pojawi się licznik odliczający zdobycze zebrane osobiście. 


































































































1 komentarz:

  1. Gratuluję zdobytych autografów. Fajna relacja. Pozdrawiam i zapraszam do mnie https://autografy-andzi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

W komentarzu pozostaw coś więcej niż tylko gratulacje i linka do swojej strony.