Szybko zleciał ten 2017, nieprawdaż? Niby zawsze się tak mówi i pisze, niemniej jednak w moim wypadku szczególnie doświadczyłem słuszności tych słów. W tym poście krótko przypomnę, co się pojawiło na mojej stronie w ciągu ostatnich miesięcy, a także przedstawię swoje plany na przyszłość.
Co już było?
W zeszłym roku autografów było znacznie mniej (numery 216-260) niż w ubiegłych latach: 2013 to autografy 1-8 (wyjątkowy rok, kiedy to strona powstała), 2014 - autografy z zakresu 9-71; 2015 - zakres 72-140 i w końcu 2016: podpisy 141-215. Przełożyło się to na nieznaczny spadek liczby wyświetleń: 44216 wobec 45208 w roku 2016. W kwietniu 2017 blog zanotował rekordową liczbę wyświetleń w miesiącu kalendarzowym: 8579 wejść!
Autografów było mniej, ale za to pojawiły się zupełnie nowe treści, których wcześniej na blogu nie było. Pierwsza seria to trylogia Tego pana nie obsługujemy!, w której to przedstawiłem swoje korespondencyjne niepowodzenia w kwestii zbierania autografów. Pierwsze dwie części cieszyły się ogromną popularnością, trzecia już trochę mniejszą. Jeśli ktoś ich nie przeczytał, zapraszam do lektury: część I, część II, część III.
Kolejną nowością były relacje z wydarzeń sportowych, których także były trzy. Pierwsza z nich jest ze styczniowego wyjazdu do Zakopanego, w trakcie którego obejrzałem konkurs drużynowy, w którym to Polacy zajęli 2. miejsce. Można ją przeczytać tutaj.
Po upływie 6 miesięcy udałem się do Wisły, by na żywo obejrzeć Letnie Grand Prix. Miałem okazję śledzić zawody zarówno drużynowe, jak i indywidualne. Największym sukcesem było jednak zdobycie 21 podpisów na zdjęciach bezpośrednio od zawodników. Szczegóły z wypadu do Wisły można przeczytać tutaj.
I na koniec coś, czego nie spodziewałem się, że opublikuję na stronie, która nie na darmo nosi tytuł Autografy sportowców zimowych: relacja z Mistrzostw Europy w siatkówce mężczyzn. Moja obecność na tej imprezie wyszła dość niespodziewanie, ale skoro mogłem obejrzeć zmagania najlepszych siatkarzy, a przy okazji zrobić coś dobrego dla Fundacji Herosi - to dlaczego nie? Całość można przeczytać pod tym linkiem.
Ostatnią nową rzeczą była recenzja filmu Adam Małysz - skok do historii. Miałem ten film od paru lat, jednak dopiero niedawno postanowiłem zaprezentować na blogu. Ku mojemu zaskoczeniu, również takie posty przypadły Czytelnikom do gustu - jeśli podobna rzecz poświęcona sportom zimowym wpadnie mi w ręce, postaram się sklecić równie udaną (przynajmniej w mniemaniu niektórych) recenzję. Tę pierwszą można przeczytać tutaj.
Udało również mi się doprowadzić do końca kwestię autografu Lindsey Vonn. Najpierw swoje żale z powodu otrzymania fałszywki wylałem w drugiej odsłonie serii "Robią nas w konia!" i zapowiedziałem powrót do sprawy. Nastąpił on w lutym 2017, kiedy to otrzymałem (jak się wydaje) oryginalne podpisy (szczegóły tutaj). Czy sprawa jest zamknięta? Na chwilę obecną tak, jednak przymierzam się do wysłania następnej prośby do utytułowanej Amerykanki, celem porównania kolejnych podpisów. Chyba nie muszę dodawać, że jak dostanę odpowiedź, to czym prędzej poinformuję ;)
Co dopiero będzie?
Niestety, plany na 2018 rok są nieco bardziej skromne niż w roku ubiegłym - najważniejszą imprezą, do której poważnie się przymierzam, to Letnie Grand Prix w Wiśle - tym razem na dłużej. Chciałbym obejrzeć również kwalifikacje, a także wybrać się na konferencję prasową (o ile będzie taka możliwość). Oczywiście nieodzownym elementem będzie przesiadywanie w Hotelu Gołębiewskim, tak więc jeżeli ktoś również będzie polował na autografy, może być pewny, że mnie tam spotka. Na pewno nie będzie mnie na PŚ w Zakopanem w styczniu, co do inauguracji sezonu 2018/2019 w Wiśle (o ile tam się odbędzie) - nie jestem w stanie sprecyzować swoich planów, to jeszcze zbyt odległa przyszłość, by ją określić.
Oczywiście, nie ustaję w pisaniu próśb o autografy droga pocztową - niestety, autografowa mizeria w drugiej połowie 2017 roku sprawiła, że już praktycznie nie mam co pokazywać - a gdyby nie to, co zebrałem w Wiśle, być może blog byłby już zamknięty, a w najlepszym wypadku zawieszony do odwołania. Niemniej jednak, zdobyłem kilka ciekawych adresów, pod które w najbliższym czasie skieruję swoje listy.
Na chwilę obecną jestem zmuszony ograniczyć częstotliwość publikowania postów, by nie zejść do zera z zapasem autografów do pokazania. Wkrótce postaram się też reaktywować dział "Wymiana", który przez kilka ostatnich miesięcy był zawieszony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W komentarzu pozostaw coś więcej niż tylko gratulacje i linka do swojej strony.